Mówi się, że harcerstwo łączy ludzi. Ile jest w tym prawdy? Mnóstwo.
Był wtedy pewien zimowy dzień. Znudzona dniem w szkole postanowiłam przejrzeć jedną z popularniejszych aplikacji, którą na pewno znacie – był to Snapchat. Przeglądając profile znajomych mi osób zajrzałam na pewną grupę, którą prowadziła jakaś dziewczyna. Początkowo nie byłam tym zbytnio zainteresowana. Do czasu, aż pokazała mundur.
Napisałam do niej, czy jedzie na Zlot. Nie uwierzycie, jaka była moja radość, gdy dowiedziałam się, że na nim będzie! Była pierwszą (a jak się później okazało jedyną) osobą, z którą miałam się spotkać.
Wreszcie nadszedł dzień Zlotu. Cały czas myślałam o Ani – czy w ogóle się spotkamy? Okazało się, że szybciej, niż się obie spodziewałyśmy. Pierwszego wieczora szłam wraz ze swoimi współlokatorkami ze słynną już tabliczką z napisem „Free hugs”. Pytałyśmy się każdej osoby, którą spotkałyśmy, skąd pochodzi. Jedna z grup powiedziała mi, że pochodzi z Kielc – tak jak dziewczyna, z którą chciałam się spotkać. Chciałam z nimi porozmawiać nieco dłużej, bo wydawali się sympatyczni. Pewnie się domyślacie, kogo spotkałam. Tam była Ania. Rzuciłyśmy się sobie na szyję kompletnie się nie znając. Umówiłyśmy się razem na jutrzejszy koncert. Koncert wyglądał tak, że cały czas chodziłyśmy razem dookoła Miasteczka Zlotowego rozmawiając na różnorakie tematy- zaczynając od najdziwniejszych uwag w szkole, przez majonez, kończąc na krzywo poskładanym namiocie pewnego hufca z Dolnego Śląska. Mogłyśmy rozmawiać ze sobą dniami i nocami.
Jaki jest tego morał? Dzięki harcerstwie mamy możliwość poznania wielu bratnich dusz, jaką okazała się dla mnie ta „zwykła dziewczyna” ze Snapchata.
Tekst:
Paulina, Hufiec ZHP Bolesławiec
Zdjęcie:
Maciej Liskowacki